Meldujemy się w Australii
Po 23 godzinach i dwóch przesiadkach w Londynie
i Hong Kongu, w końcu szczęśliwie doleciałyśmy do Melbourne. Kiedy przebrnęłyśmy przez wszystkie kontrole i odprawę celną i znalazłyśmy się na lotniskowym parkingu dla taksówek, dotarło do nas, że właśnie realizuje się nasze wielkie marzenie(...)
i Hong Kongu, w końcu szczęśliwie doleciałyśmy do Melbourne. Kiedy przebrnęłyśmy przez wszystkie kontrole i odprawę celną i znalazłyśmy się na lotniskowym parkingu dla taksówek, dotarło do nas, że właśnie realizuje się nasze wielkie marzenie(...)
Warszawa, środa 28 czerwca, godzina
13:00
W pośpiechu znosimy bagaże do
samochodu. Wydawało się, że na 3 miesiące damy radę spakować się tylko do
dużych walizek, ale niestety po kilku selekcjach rzeczy nie ubywa
i obie dopakowujemy się na ostatnią chwilę w dwa duże trekkingowe plecaki.
Jak się okazuje na lotnisku to był jednak błąd... :)
i obie dopakowujemy się na ostatnią chwilę w dwa duże trekkingowe plecaki.
Jak się okazuje na lotnisku to był jednak błąd... :)
Musimy dokupić dodatkowy bagaż, ale "Polak mądry po szkodzie" i z
pomocą przyjaciół oraz pomysłowej pani z lotniska udaje nam się połączyć dwa
plecaki stretchem co
w rezultacie daje tylko jeden dodatkowy bagaż, a nie dwa. No to lecimy!
w rezultacie daje tylko jeden dodatkowy bagaż, a nie dwa. No to lecimy!
Londyn, środa 28 czerwca, godzina
18:00 (czasu lokalnego)
Jesteśmy na lotnisku w
Londynie. Po dwugodzinnej podróży i dużym stresie przed, postanowiłyśmy w końcu
coś zjeść. Niestety w knajpce, którą wybrałyśmy było dość tłoczno, jedyny wolny
stolik był dla czterech osób. Za nami w kolejce stoi miło wyglądająca starsza
para, która nie ma nic przeciwko temu żeby do nas dołączyć. Jak się potem
okazuje, nic nie dzieje się bez przyczyny ;) Przegadujemy z nimi prawie dwie
godziny. Kathy i Mark są rodowitymi Australijczykami, mieszkają w Newcastle i
są małżeństwem od ponad czterdziestu lat. Cudowni ludzie, dostajemy od nich
wiele cennych wskazówek dotyczących australijskich zwyczajów oraz zaproszenie
do odwiedzenia ich jeśli tylko będziemy miały taką możliwość. Nalegają żeby
zapłacić za nasz posiłek i choć czujemy się niezręcznie, nie da się im odmówić.
W ferworze emocji zapominamy
o wspólnym zdjęciu. Ale może co się odwlecze to nie uciecze... ;)
o wspólnym zdjęciu. Ale może co się odwlecze to nie uciecze... ;)
Hong Kong, czwartek 29 czerwca, godzina 19:00 (czasu lokalnego)
Nasz lot do Melbourne jest opóźniony. Czekamy cierpliwie aż
rozpocznie się boarding. Zmęczenie daje się we znaki.
Melbourne, piątek 30 czerwca, godzina 8:20 (czasu lokalnego)
Wylądowałyśmy z opóźnieniem w Australii. Czekamy w bardzo długiej kolejce do
odprawy celnej...
(...)Nasz
dom mieści się w dzielnicy Brunswick, około 8km od centrum (20 minut kolejką
miejską).
Pierwszy dzień w Australii, a nas dopadł tzw "jetlag" po
podróży i zapadłyśmy w długi sen... no, może nie aż tak długi, bo po 4 godzinach
drzemki postanowiłyśmy zapoznać się z okolicą.
Udałyśmy się do centrum, które w piątkowy wieczór tętni życiem. Na
ulicach słychać muzykę, uliczni "grajkowie" są lepiej nagłośnieni niż
niektóre duże koncerty w Polsce (!). Zjadłyśmy smaczną kolację w tajskiej
knajpce Jing Jai Thai i mimo późnej pory zdążyłyśmy zrobić zakupy. W drodze
powrotnej dało się odczuć niską temperaturę.
Była to najzimniejsza zimowa noc w Melbourne od kilku lat, a my pomyliłyśmy pociągi... ale, znowu, nic nie dzieje się bez przyczyny :)
Była to najzimniejsza zimowa noc w Melbourne od kilku lat, a my pomyliłyśmy pociągi... ale, znowu, nic nie dzieje się bez przyczyny :)
Wysiadając na "nie naszej stacji" zapytałyśmy o wskazówki miejscowych
policjantów.
I tak dowiedziałyśmy się między innymi gdzie można zjeść darmowy posiłek jeśli zabraknie nam funduszy (w świątyni Hare Kryszna) oraz jaką kartę do telefonu wybrać (Amaysim). Kiedy w końcu dotarłyśmy do domu (2 w nocy), zdałyśmy sobie sprawę, że budynek nie posiada ogrzewania. To była zimna noc...
I tak dowiedziałyśmy się między innymi gdzie można zjeść darmowy posiłek jeśli zabraknie nam funduszy (w świątyni Hare Kryszna) oraz jaką kartę do telefonu wybrać (Amaysim). Kiedy w końcu dotarłyśmy do domu (2 w nocy), zdałyśmy sobie sprawę, że budynek nie posiada ogrzewania. To była zimna noc...
a pies też poleciał ?
OdpowiedzUsuńNiestety nie :(
OdpowiedzUsuń